poniedziałek, 19 grudnia 2016

05: skin79 vs wągry i rozszerzony pory

             Miałam chwilowy kryzys związany z prowadzeniem bloga. Mimo rosnącej liczby wyświetleń zniechęciłam się do pisania, na szczęście wracam z nowymi doświadczeniami i wiedzą.
            Dzisiaj chciałabym napisać co nieco na temat produktów firmy skin79. Pierwsze realne spotkanie z nimi zaliczyłam na targach kosmetycznych. Kupiłam wtedy tylko dwie rzeczy: mini wersję kremu BB i maseczkę. Do moich skromnych zakupów dostałam też kilka próbek. Po dwóch tygodniach testowania moich "potargowych" zbiorów doszłam do wniosku, że moja wrażliwa cera nie zareagowała negatywnie na ŻADEN z kosmetyków skin79!                                                                       

       
               Etykietkę "skincare maniac" mogę sobie przypisać od mniej więcej kilku lat. Przez moją łazienkę przetoczyły się tabuny firm: drogich i tanich, polskich i zagranicznych, znanych od lat i dopiero początkujących. Znam swoją buzię lepiej niż własną kieszeń i wiem, że ok 80% produktów dostępnych w drogeriach jest nie dla mnie. Najczęściej są albo zbyt ostre albo z drugiej strony tak łagodne, że prawie niczym nie różnią się od wody. W skrócie: albo funduję sobie pieczenie i zaczerwienienie albo coś delikatnego bez żadnego efektu.
               Postanowiłam rozpocząć walkę z wągrami na nosie przy pomocy produktów skina. Jak na złość obecnie pełen zestaw kosmetyków myjących mam skompletowany, dlatego zamówiłam zielony krem BB i maskę "pore designing minimizing mask". Przesyłka doszła o czasie, w świetnym stanie, dorzucono kilka próbek... ogólnie wszystkie kwestie techniczne super. A co z działaniem?
              Maska jest absolutnie wyjątkowa: otworzona wygląda jak coś żywego, wydaje jakby syczenie i delikatnie się rusza. Pachnie dziwnie, ale nie brzydko czy drażniąco a po prostu niespotykanie. Ma dołączoną szpatułkę do nakładania, co mi się bardzo spodobało, bo nie lubię pchania paluchów do słoiczka z kosmetykiem. Nałożona na umytą buzię zasycha w przeciągu 15minut, ale ja wiem, że czas ją zmywać gdy pory zaczynają wyglądać jak czarne dziury.
            Odczucia po pierwszym użyciu? Zbalansowane. Efekt był delikatny, prawie niezauważalny, bez nachalnego świecenia czy wysuszenia. To od razu wzbudziło moje zaufanie bo każdy o zdrowych zmysłach wie, że wągry nie są problem na raz. 
Ja z moim nosem wyglądającym jak sito odkąd miałam 9lat wiem to z całą pewnością. Na rynku nie brakuje kosmetyków, które świetnie zwężą nam pory na... 2 godziny. Świetny pomysł przed imprezą, ale problemu nie rozwiązuje. Nie ma co się łudzić, że białko jaja kurzego czy szorowanie szczoteczką nam pomoże: jeśli wągry są uparte to potrzebują równie upartego antidotum. I oto ono jest.

           Nigdy nie należałam do cierpliwych, więc zaczęłam używać maski co 3 dni na całą twarz a na nos co wieczór. Po dwóch tygodniach mogę powiedzieć, że poprawa jest duża a przede wszystkim trwała. Moje wściekłe wągry na nosie są jakby ktoś je wyssał, a coraz bardziej puste pory z dnia na dzień maleją. Z tego powodu cały czas jej używam, ale co drugi lub trzeci dzień bo potrzeby skóry są zbilansowane i ciągłe używanie jej co wieczór byłoby szkodliwe.
       Podsumowanie? Ta maska to odkrycie mojego życia. Wymaga systematyczności, ale jej efekty są trwałe i coraz lepsze. A cena? No cóż, jakość kosztuje. I dobrze, bo gdyby nie kosztowała to mielibyśmy tylko i wyłącznie buble pomagające na chwilę. Odkrycie receptury, która faktycznie działa to ciężka praca i mnóstwo prób. I ja osobiście wolę dopłacić te kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych w ramach podziękowania za trudy, które ktoś włożył w dobry jakościowo produkt zamiast zapłacić mniej za szajs.

czwartek, 16 czerwca 2016

03: Trądzik: różowaty, u dorosłego, odporny na leki a... PASOŻYT?!

          W chwili gdy coś złego zaczyna dziać się z naszą cerą zazwyczaj zaczynamy od wizyty w drogerii. Produkty myjące, kremy, peelingi, olejki i chusteczki - nieograniczony wybór kosmetyków dla tak zwanej 'cery problemowej'. Jeśli kuracja dostępnymi produktami nie przynosi poprawy - decydujemy się na dermatologa.
          Ostatnio coraz częściej widzę w internecie rady typu 'nie lecz się na własną rękę - leć do lekarza' albo 'trądzik to choroba, więc czym szybciej do specjalisty'. Cieszy mnie to bo świadczy o wzroście świadomości społecznej, ale... o ile można znaleźć tysiące złych opinii o efektach kosmetyków tak tyle samo (jak nie więcej!) o kuracjach zaleconych przez specjalistę.
     Smutna prawda jest taka, że zdecydowana większość dermatologów leczy objawy, a nie przyczynę. Zamiast skierowania na badania dostajemy receptę na maść, kwas albo antybiotyk, które mają pozbyć się niedoskonałości z naszych twarzy. A pryszcze nie biorą się same z siebie. Faktycznie czasem wysyp następuje przez złą pielęgnację, wysuszenie czy zapocenie niektórych obszarów... ale upierdliwy, odnawiający się, odporny na leczenie i kosmetyki, występujący u dorosłych, czasem bolący, grudkowaty lub ropny trądzik jest objawem głębszych problemów. 

                         

     Czy przyczyną Twoich problemów może być pasożyt? 
Kiedy słyszymy słowo pasożyt widzimy przeraźliwe tasiemce, opite krwią kleszcze albo robale w oku podróżników do ciepłych krain. 
Ogólnie pasożyty dzielą się na dwie grupy: te tragicznie romantyczne, które infekują nosiciela i umierają razem z nim (trochę jak toksyczny związek, co?) i te nieco mądrzejsze, które żerują bez większego uszkadzania go. Nużeniec należy do tej drugiej grupy a objawy które wywołuje najczęściej są charakterystyczne dla szeregu innych, przeciętniejszych schorzeń. Z założenia bytuje na ludzkiej skórze, rozmnaża się na niej i... mówiąc kolokwialnie: robi kupkę. I własnie ta kupka infekuje nas wywołując m.i trądzik u ludzi dorosłych.  Dramat jest taki, że nużeniec może wywoływać bardzo różne rodzaje trądziku: od ropnych, bolesnych wykwitów przez różowaty aż do grudkowatej, podskórnej 'kaszki'. 
Fuj, ale z niego oblech! 


Jakie są objawy nużeńca? 

         Nużeniec ludzki kiedy zagnieździ się na skórze powiek wywołuje nużycę, także jeśli macie problemy z oczami (swędzenie, uczucie piachu, łzawienie, nietolerancję soczewek) i lekarstwa nie pomogły to radzę przebadać się w kierunku nużeńca. 
          My jednak wracamy do skóry twarzy. Od momentu zakażenia do wystąpienia objawów mogą minąć lata, także nawet jeśli złapaliście kiedyś tego obrzydliwca to prawdopodobnie nie ma co doszukiwać się kiedy. 
         Nużeniec może dawać szereg silnych objawów albo tylko kilka i to raczej dyskomfortowych niż bolesnych, mogą być to między innymi:
           - pryszcze i krosty różnego rodzaju (ropne, podskórne, grudkowate...) odporne na leczenie maściami sterydowymi, hormonami, antybiotykami czy innymi rodzajami terapii zaleconymi przez dermatologów 
           - krostki, gulki, kulki nieznanego pochodzenia na twarzy lub głowie a także między włosami
           - zapalenia mieszka włosowego (po zdjęcia zapraszam do przeglądarki, nie chcę obrzydzać wrażliwszej części widowni)
           - trądzik różowaty lub trądzik u ludzi dorosłych 
           - swędzenie/pieczenie/uczucie mrowienia twarzy: całej lub punktowo 
           - uwaga, będzie zaskoczenie: cera wrażliwa też może być efektem zakażenia nużeńcem! 
           - w niektórych przypadkach zmianom skórnym towarzyszy gorączka i inne objawy charakterystyczne dla stanów zapalanych

Podejrzewam u siebie nużeńca: co teraz?! Skąd go mam?!

       Po pierwsze: nie panikuj. Ma go zdecydowanie więcej ludzi niż Ci się wydaje i wszyscy żyją. Nużeniec jest roztoczą a więc żyje w kurzu. Mogłaś zarazić się przez spanie czy przebywanie w zakurzonym pomieszczeniu, na długo nie zmienianej pościeli, przez ręczniki czy ubrania. 
      Pewnie myślisz sobie teraz: ale ze mnie brudas, wstydzę się. To kompletna głupota! Wszyscy czasem prześpimy się po imprezie u znajomych pod obcym kocykiem czy nosimy długo nie praną podomkę. A nawet jeśli jest z Ciebie idealny czyścioch to być może zaraziłaś się przez uścisk dłoni czy przytulanie... także nie wstydź się lekarza! Możesz udać się do mykologa i dermatologa albo odwiedzić prywatne laboratorium. Nie lecz się na własną rękę: internet aż kipi od 'magicznych' mikstur, maści i pigułek, które nic Ci nie pomogą. Dobry dermatolog poprowadzi Twoje leczenie od początku do końca a co najważniejsze: efektywnie. W tej kwestii zaufaj medycynie a nie cudownym specyfikom, zobaczysz, że lepiej na tym wyjdziesz.
             



PS. W wielu przypadkach trądzik nie ma związku z nużeńcem! Warto jednak zdawać sobie sprawę z jego istnienia i przebadać się przy występowaniu upartych skórnych objawów.

wtorek, 31 maja 2016

03: Dlaczego warto myć buzię olejem? I czym jest dwuetapowe oczyszczanie?

        Oczyszczanie twarzy za pomocą olejów robi się coraz bardziej popularne. Jeszcze parę lat temu słowo olej wywoływało panikę: zapchane pory, skóra bardziej tłusta niż przedtem i murowany wysyp pryszczy. Myślę, że winowajcami tych niechęci są zbyt ciężkie kosmetyki do pielęgnacji, w końcu przy ich stosowaniu zamiast odżywić skórę zapychamy ją. Pierwszy krem do twarzy, który sama sobie kupiłam też był bardzo tłusty, gęsty i ciężki, nic więc dziwnego, że pogorszył stan mojej skóry.

      


Istnieje kilka metod oczyszczania skóry olejami: jedna z nich zakłada przykładanie gorącego ręcznika lub szmatki, inna rozpuszczanie oleju za pomocą kolejnych kosmetyków myjących. Ja polecam oczyszczanie dwuetapowe, które na pewno spodoba się wielu z Was.
     Zamysł jest prosty: najpierw kosmetyk na bazie oleju, potem kosmetyk na bazie wody. Dlaczego warto spróbować? Kiedy budzimy się rano (szczególnie o tej porze roku) nasze buzie pokryte są potem i tłuszczem. Nawet ja, posiadaczka raczej suchej cery, po przebudzeniu wyglądam jakbym właśnie zażyła kąpieli w oleju do smażenia. Dlatego pierwszym, podstawowym celem porannego mycia buzi jest usunięcie nadmiaru sebum po nocy. Chyba wszyscy wiemy, że woda nie rozpuszcza tłuszczu (a jeśli uważasz, że jest inaczej, to spróbuj domyć patelnię bez użycia detergentów), więc najlepszym sposobem będzie... sięgnięcie po olej.
    Używanie olejów i olejków myjących pozwala pozbyć się nadprogramowego sebum bez wysuszania skóry. Bez względu na to jaki masz typ cery i co Ci w niej najbardziej przeszkadza, na pewno znajdziesz ten rodzaj olejku, który będzie odpowiedni dla Ciebie. Wybór jest ogromny, i choć przeważnie pada na olej arganowy lub kokosowy, znam osoby, które używają np. ekologicznej oliwy z oliwek. Obserwuj swoją buzię uważnie i próbuj, próbuj, próbuj, bo choć z założenia wynika, że niektóre substancje czy składniki nie są dla Ciebie odpowiednie, w praktyce może być inaczej. Skóra każdego człowieka jest inna i ma różne potrzeby (mimo tego jeśli masz problemy z trądzikiem/skórę tłustą to radzę wybierać spośród lżejszych olejów np. z nagietka czy pestek dyni).
    Jeśli zdecydujesz się na oleje naturalne to pamiętaj by zmywać je najpierw ciepłą wodą a dopiero potem pianką czy żelem. Nie chodzi o to by za pomocą drugiego kosmetyku zmywać ten pierwszy a o to, żeby oczyścić skórę jak najdokładniej i jak najzdrowiej dla niej. Niestety musisz liczyć się z tym, że nawet po opłukaniu na skórze pozostanie tłusta warstwa, która zniknie dopiero po użyciu kosmetyku "drugiego etapu". Według mnie zdecydowanie największa wada używania olejów to trudność ich zmywania.
    Często spotykam się z opiniami, że umycie twarzy tylko na bazie oleju naturalnego nie działa, ale ja w ramach pierwszego etapu oczyszczania długi czas stosowałam olej kokosowy i nie czułam potem różnicy w 'poziomie czystości' między nim a drogeryjnymi olejkami.
    Jeśli zdecydujesz się na oleje naturalne, to proszę Cię serdecznie, zadbaj o to by NAPRAWDĘ były naturalne. Sprawdzaj na opakowaniu czy są nierafinowane i tłoczone na zimno. Jeśli tak nie jest - odłóż na półkę i poszukaj kosmetyku lepszej jakości. Szkoda wyrzucać pieniądze w błoto, nawet, jeśli to małe pieniądze. 

             


   Jeśli chodzi o kwestie olejków myjących to założenie jest podobne: tłuszcz rozpuszczać tłuszczem, rozwiązanie skuteczne i nawilżające w jednym.
   Podstawowa różnica między olejkami myjącymi a ich naturalnymi kuzynami polega na tym, że są bardzo łatwo zmywalne. Większość pod wpływem wody zmienia się w piankę lub delikatną maź, która spływa razem z wodą i nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Poziom poczucia oczyszczenia i usunięcia sebum jest podobny, a może nawet taki sam, przy czym jest to rozwiązanie szybsze i dające większe poczucie odświeżenia. W niektórych olejkach myjących można znaleźć substancje bardzo dobre dla skóry a jednak niedostępne w tych naturalnych, np. kwas hialuronowy. Jeśli dwuetapowe oczyszczanie nie przekonuje Cię, olejek myjący nada się jako jedyny kosmetyk. Używania wyłącznie oleju naturalnego nie wyobrażam sobie ze względu na warstwę tłuszczu, która pozostaje nawet po spłukaniu wodą.
   Na jakie kosmetyki warto zwrócić uwagę po dzisiejszym poście?
Ja polecam olejek myjący z Bielendy. Ma bardzo wygodną formułę - pod wpływem wody zmienia się w piankę. Bardzo ładnie pachnie i przyjemnie rozprowadza się po skórze. Ja wybrałam ten z dodatkiem kwasu hialuronowego, i nie narzekam. Większość firm ma w swojej ofercie własne olejki myjące, więc możesz spróbować tego ulubionej marki. Jeśli jesteś fanką naturalnej pielęgnacji, warto wybrać się do sklepu z żywnością ekologiczną, wybór olejów naturalnych jest równie duży, jak nie większy.

NIEDŁUGO:

- 03: Kosmetyki myjące na bazie wody, II etap oczyszczania. 

A wy czego na bazie oleju używacie do oczyszczania twarzy? Jakie produkty polecacie, a jakie odradzacie, i dlaczego? Muszę przyznać, że będę wdzięczna za opinię, bo jeszcze nie znalazłam swojego ewidentnego faworyta wśród olejków do mycia twarzy. Do zobaczenia następnym razem!

 
   
 
 

piątek, 27 maja 2016

02: Kosmetyk pod lupą - olej kokosowy

       Olej kokosowy to ostatnimi czasy bardzo popularny składnik: mnóstwo kobiet poleca go na rozmaite dolegliwości a na półkach drogerii roi się od słoiczków, saszetek i buteleczek. Ja pierwszy raz spotkałam się z tematem czytając publikację medyczną. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że ten niepozorny, pachnący i lekko słodki olejek dosłownie niszczy wirusy. Nie wszystkie oczywiście, ale całkiem sporą grupkę, w której znajdziemy np. HIV czy odrę. Imponujące, prawda? Co więcej: poza sprawą z wirusami znajdziemy też mnóstwo innych równie niesamowitych właściwości zdrowotnych tego specyfiku. Gorąco polecam zapoznanie się z tematem wszystkim sympatykom medycyny naturalnej, tymbardziej, że jest on tak zwanym 'superfood',

                  

       Ja jednak nie tracąc czasu przechodzę do wpływu oleju kokosowego na cerę. Jest to zdecydowanie jeden z najlepszych kosmetyków jakie kiedykolwiek wpadły mi w ręce i jestem jego zagorzałą fanką. Zacznijmy od tego, że idealnie nadaje się do demakijażu. Nawet grube warstwy makijażu czy wodoodporne kosmetyki schodzą szybko, całkowicie i bez zbędnego tarcia skóry. Największą zaletą demakijażu olejem kokosowym jest łatwość z jaką pozbywamy się np. mascary. Skóra twarzy to nie patelnia: nie lubi być szorowana czy wielokrotnie przecierana co często ma miejsce przy np. usuwaniu makijażu płynem micelarnym niskiej jakości. Nadmierne ciągnięcie skóry negatywnie wpływa na jej wygląd i kondycje, szczególnie gdy mówimy o tej wokół oczu, która jest najcieńsza i przez to najwrażliwsza.
       Na stosowaniu nieodpowiednich kosmetyków i sposobów demakijażu cierpią również rzęsy, które pod wpływem tarcia po prostu wypadają. Jeśli płyn czy mleczko wymaga mocnego i długiego "szorowania" wacikiem to żadne obietnice na opakowaniu nie pomogą i będziemy musieli pogodzić się z przerzedzonym wachlarzem wokół oczu.
      Jeśli zdecydujesz się w tej kwestii na olej kokosowy to pamiętaj, że nie zawsze jest on w płynnej formie: w przypadku gdy otworzysz słoiczek i zobaczysz białą masę po prostu zmocz wacik ciepłą wodą. Olej kokosowy zmienia stan skupienia z ciekłego w stały kiedy jest mu za zimno, a marznie dość łatwo bo już w 25 stopniach. W takim przypadku wystarczy rozetrzeć kawałek w palcach czy włożyć do słoika łyżkę przepłukaną w ciepłej wodzie.
     Nasz gwóźdź programu na pewno wielu przypadnie do gustu jako krok pierwszy w oczyszczaniu dwufazowym. Od razu mówię, że osoby o skórze tłustej powinny postawić na olejek myjący, ale te z normalną czy suchą jak najbardziej mogą spróbować (jeśli chcesz się dowiedzieć więcej o tym dlaczego mycie buzi jest ważne to zapraszam do poprzedniego postu).
    Olej kokosowy dobrze nadaje się do oczyszczania bo poza tłustą konsystencją, która ułatwia wyciąganie brudu z porów skóry, posiada właściwości nawilżające i przywracające elastyczność.
   Dlatego jeśli decydujesz się na mycie buzi z jego pomocą to fundujesz sobie dwie korzyści w jednym: oczyszczasz skórę jednocześnie nawilżając ją i pielęgnując. Pamiętaj jednak o tym, że po oleju czas na kosmetyk do mycia na bazie wody (np. piankę myjącą lub żel), który usunie tłusty filtr z Twojej twarzy. Jeśli zapomnisz o tym kroku olej stworzy barierę między sobą a skórą, przez co składniki pielęgnacyjne z kremów, maseczek i innych specyfików nie będą mogły się przyjąć

       

             I uwaga, czas na jedną z najlepszych informacji: nadaje się do każdego rodzaju skóry. Możesz użyć go jako kosmetyku pielęgnacyjnego i położyć na krem lub zamiast kremu. Na pewno Ci nie zaszkodzi bez względu na to z jakimi problemami skórnymi się borykasz. Niewielka ilość oleju kokosowego nałożona na twarz na dzień zadziała jako naturalny filtr przeciwsłoneczny, za którego stosowanie skóra z całą pewnością Ci podziękuje.
            Z otwartym sercem polecam raz lub dwa w tygodniu zrobić sobie maseczkę całonocną z jego udziałem. To bardzo proste: po oczyszczeniu twarzy zamiast kremu nałóż grubą warstwę oleju kokosowego i połóż się spać. Rano dokładnie umyj buzię delikatnym kosmetykiem myjącym i ciesz się niesamowitym nawilżeniem. Ja jestem bardzo zadowolona z efektów jakie przynosi mi taka nocna terapia i myślę, że Ty też będziesz. Przy okazji możesz zadbać o włosy, które potraktowane tak samo jak buzia a rano umyte szamponem, bardzo mocno się odżywią i nawilżą (zachęcam do poczytania o olejowaniu włosów i jego korzyściach).
          Dlaczego powinnaś stosować olej kokosowy jeśli masz trądzik lub blizny po trądziku? 
Odpowiedź na to pytanie jest prosta: bo działa antybakteryjnie. Jeśli masz trądzik hormonalny to najprawdopodobniej za większość niespodzianek na Twojej twarzy odpowiadają androgeny (podkreślam najprawdopodobniej). Owe androgeny to męskie hormony płciowe, które czasem powodują zbyt intensywną pracę gruczołów łojowych. Na takie problemy w pełni pomóc Ci może jedynie lekarz i jego fachowa opinia, ale stosowanie oleju kokosowego na pewno nie zaszkodzi. Kwas laurynowy w nim zawarty ma właściwości przeciwzapalne i łagodzące, co wpłynie pozytywnie zarówno w przypadku świeżych wyprysków jak i blizn. Jeśli wątpisz w to, że pryszcze mają cokolwiek wspólnego z bakteriami, podpowiem Ci, że czerwone, zaognione obszary to po prostu stan zapalny wywołany przez drobnoustroje. Najlepsze efekty przyniesie Ci smarowanie buzi połączone z jedzeniem oleju: weźmiesz pryszcza na dwa fronty, od środka i z zewnątrz. Powinnaś spożywać dwie łyżki oleju kokosowego dziennie nawet jeśli nie masz problemów z trądzikiem (mam nadzieję, że argumenty takie jak niszczenie bakterii i wirusów, pozytywny wpływ na pracę mózgu, regenerowanie tkanek i rozpuszczanie kamieni nerkowych przekonują Cię do tego).
               
      Dlaczego powinnaś stosować olej kokosowy jeśli masz skórę dojrzałą lub suchą?
         Olej kokosowy zawiera dużo witaminy E i przeciwutleniaczy. Wpływ tych drugich na naszą skórę jest wręcz cudowny: spowalniają starzenie i stwarzają równowagę w stosunku do wolnych rodników (w skrócie: chronią nas przed chorobami cywilizacyjnymi). Poza tym smarując się kokosową bombą witaminową nic tylko czekać na poprawę elastyczności skóry i przywrócenie jej miękkości.
   W najprostszych słowach ujmując, cera na którą stosujemy olej kokosowy zostaje 'zaprzęgnięta' do intensywniejszej pracy. Skutkuje to wzrostem elastyczności, gładkości, wolniejszym starzeniem i przede wszystkim cudownym odżywieniem.
     Dlaczego powinnaś stosować olej kokosowy mając skórę tłustą? 
     W większości przypadków tłustej skórze twarzy towarzyszy trądzik o którym pisałam kilka linijek wcześniej. Jeśli jednak w Twoim przypadku tak nie jest to zachęcam do dalszego czytania.
     Zacznę od tego, że pielęgnacja cery tłustej jest bardzo trudna. Nie istnieje jeden sposób obchodzenia się z tym rodzajem skóry, ponieważ nadmierna produkcja sebum może mieć różne przyczyny, w dodatku czasem towarzyszą jej różne stany zapalne a kiedy indziej jest po prostu skrajnie odwodniona czy źle unaczyniona.
     Najczęściej osoby o tym typie cery próbują wysuszyć ją w celu chociażby lekkiego zmatowienia. Bez względu na to jaki rodzaj pielęgnacji stosujesz, czy są to kwasy i złuszczanie czy może nawadnianie, polecam Ci wyżej opisany sposób stosowania oleju kokosowego na noc. Zacznij jednak od cieniutkiej warstwy (żeby nie zatkać porów) i jeśli Twoja skóra dobrze to zniesie, stopniowo ją 'zgrubiaj' i zwiększaj częstotliwość (najpierw raz w tygodniu, potem jeśli się uda dwa).
   Na jakie kosmetyki zwrócić uwagę po dzisiejszym poście? 
   Oczywiście na olej kokosowy! Z góry uczulam jednak, żeby wybierać ten nierafinowany, ponieważ ma więcej właściwości i stosowanie go przynosi lepsze rezultaty zarówno wizualne jak i zdrowotne. Nawet jeśli jest droższy to w tym przypadku nie warto oszczędzać. Polecam też na początek kupić średniej wielkości słoik, ponieważ olej kokosowy jest BARDZO wydajny: zanurzenie kilku palców daje nam ilość potrzebną na całą buzię.
    Poza technikami opisanymi w poście olej kokosowy świetnie sprawdzi się przy redukcji rozstępów, szczególnie we wczesnym (czerwonym) stadium. Można też spróbować posmarować się nim zamiast antyperspirantu, działa równie dobrze a nie podrażnia pach np. po goleniu.

NIEDŁUGO:

- 03: oczyszczanie dwufazowe etap I - olej
- 04: oczyszczanie dwufazowe etap II - kosmetyk myjący

00: Dlaczego NIE POWINNAŚ myć skóry jedynie wodą?

         Po pierwsze: witam w klinice cery! Klinika będzie blogiem o pielęgnacji skóry, w szczególności tej na twarzy. Wiedza. którą posiadam, jest amatorska a nie fachowa a jednak pomogła odnaleźć piękno i zdrowie wielu osobom o różnych rodzajach skóry, które znam. Mimo słowa 'klinika' blog nie będzie zawierał fachowych porad lekarskich.
        Niewątpliwie każdy ma własny ideał piękna, ale kiedy w grę wchodzi buzia można znaleźć kilka cech wspólnych. Nieważne czy preferujesz azjatycki błysk czy europejski mat, czy wolisz eteryczną bladość czy seksowną opaleniznę, czy masz lat dwadzieścia czy pięćdziesiąt. Porady i artykuły tutaj publikowane będą różnorodne, głównie poruszające kwestie tego jak i czym powinnaś traktować swoją skórę by była jak najzdrowsza.
       Powszechnie rozróżniamy kilka typów cery, ale prawda jest taka, że skóra twarzy każdego człowieka jest inna od skóry drugiego nawet jeśli łączą ich np. zaskórniki czy przetłuszczanie określonych stref. Dlatego z góry mówię, że dla osoby świadomej nie istnieją limity wiekowe kosmetyków czy serie stworzone wyłącznie dla określonych grup. Musisz sama próbować różnych składników i w zależności od swoich indywidualnych potrzeb dobierać pielęgnacje. Tutaj dowiesz się jak działają poszczególne substancje i na jakie problemy z reguły polecamy. W klinice pod lupę weźmiemy skórę poszarzałą, suchą, tłustą, pozbawioną blasku. wiotką, worki i cienie pod oczami, rozszerzony pory, zaskórniki, przyczyny trądziku i rodzaje terapii, wpływ diety na cerę, sposoby na bezpieczne (choć delikatne) zmiany rysów twarzy, problemy nastolatek i kobiet dojrzałych a także wiele, wiele innych.


                   


      Dzisiaj rozpoczyna się zbiór postów pt. 'oczyszczanie' w której przybliżę Wam dlaczego trzeba czyścić buzię dokładnie (no, przynajmniej jeśli chce się mieć ładną i zdrową skórę) oraz jak i czym tego dokonać.
      Po pierwsze: przygotuj się na niezły szok związany z techniką i ilością kosmetyków potrzebnych do prawdziwego wyczyszczenia Twojej buzi. Bardzo wiele osób, które znam, używa albo samej wody (do czego zaraz przejdziemy) albo żelu czy mleczka do mycia twarzy. I nic poza tym. Wydaje nam się, że twarz trzeba doszorować do uczucia suchości lub "ściągniętej" skóry by potem natłuścić ją kremem i z czystym sumieniem iść spać. Nic bardziej mylnego: dobre wyczyszczenie buzi nie polega na potraktowaniu jej chamsko a nawilżenie na pozostawieniu tłustego filtra po kremie. 
   Po drugie: dlaczego oczyszczanie jest takie ważne? Z reguły przyjmuje się przecież, że oczyścić buzię to krótki i nieprzyjemny krok a całe skupienie ląduje na kremach, lotionach, maseczkach, ampułkach i rzeszy innych kosmetyków, których używamy po myciu. Odpowiedź jest prosta: żadne nawet najlepsze kosmetyki z najwartościowszym składem na świecie nie wejdą w pory, które są wypełnione brudem, już nic nie mówiąc o głębszych warstwach skóry. Żeby zafundować sobie bombę odżywczych składników musisz mieć dobrze wyczyszczoną buzię do której będą mogły wniknąć. Żeby to lepiej zobrazować wyobraź sobie, że Twoja skóra to naczynie pokryte tłuszczem po posiłku. Możesz spróbować wytrzeć je suchą ścierką, żeby odzyskało blask i dalej dumnie stało wśród reszty serwisu. Niestety: nie uda Ci się wypolerować powierzchni zanim nie usuniesz z niej tłuszczu. Tak samo jest z twarzą.
     Poza przygotowaniem do dalszych kroków oczyszczanie zacznie być ważne także dla Twojego komfortu psychicznego, kiedy tylko uświadomisz sobie, ile brudu wnika do naszej skóry codziennie. Już samo powietrze mamy bardzo zanieczyszczone, a przecież skóra oddycha, przyciągając do siebie mnóstwo - nie przebierając w słowach - syfu, który wchodzi w pory i rozpycha je. Pomyśl czy rzeczywiście chcesz spać lub nosić cały dzień bagaż na twarzy w postaci cząsteczek brudu, kurzu martwego naskórka czy innych obrzydliwości. Czy zamiast porządnie się "wyszorować" wolisz pozwalać by cały ten bajzel wypychał Twoje pory, psuł ładny wygląd i dawał szansę na rozwój bakteriom? A kiedy mówię wyszorować to mam na myśli delikatne i przyjemne mycie po którym nie czujesz się wysuszona jak zrzucona skóra węża, a mięciutka i lśniąca.

                    


       Czas na sedno sprawy: dlaczego nie woda? Odpowiedź jest prosta i krótka: bo wysusza. Cząsteczka wody ze względu na swój spory rozmiar nie może wniknąć do głębszych warstw Twojej skóry. Doskonale natomiast poradzi sobie z wyciągnięciem nawilżenia, które już tam masz, działając jak gąbka, którą postawisz na kilku kieliszkach z wodą: nie wejdzie do żadnego z nich, ale skutecznie wyssie płyn z wnętrza. Dlatego opłukując buzię jedynie wodą szkodzisz sobie zamiast pomóc! Skóra wysuszona nie jest ładna ani zdrowa: staje się cienka, poszarzała a niekiedy schodzi z buzi. I od razu wyprzedzam wszystkich fanów naturalnej pielęgnacji: istnieją także substancje całkowicie naturalne, którymi możemy oczyścić buzię. Powiem więcej: nieraz okazują się lepsze niż te uzyskane chemicznie! Dlatego postaw na zdrowie i czystą wodę pij, pij i jeszcze raz, nawet jeśli magiczna ilość dwóch litrów dziennie wydaje Ci się kolosalną przesadą. Z pomocą wody zadbaj o swoje ciało od środka, z pomocą innych substancji od zewnątrz.
      Co dalej? W kolejnych postach opisze jak oczyszczać buzię dwufazowo i dlaczego warto spróbować tego sposobu. Poprzez dwufazowo mam na myśli: najpierw olej/olejek myjący, potem żel, lotion myjący czy pianka. Z góry uprzedzam, że nie każdy rodzaj skóry polubi dwufazowe oczyszczanie i niektóre z Was powinny pozostać przy dokładnym myciu jednym rodzajem kosmetyków. Bez względu na metodę, którą wybierzecie najważniejsze jest to, żeby oczyszczanie nie wysuszało Waszej skóry na wiór.

                  


     Na jakie kosmetyki i substancje warto zwrócić uwagę po dzisiejszym poście? Ja polecam spróbować pianek myjących, które są wyjątkowo skuteczne i delikatne. Sama powinnaś wybrać jakie składniki powinna zawierać Twoja pianka: może potrzebujesz dodatkowego nawilżenia a może kontroli sebum? Bez względu na potrzeby myślę, że subtelna forma pianki przypadnie Ci do gustu. Nie bój się pomasować buzi przy myciu: zrób dziesięć kółek w jedną i drugą stronę na obu policzkach, czole, nosie i brodzie. Niech oczyszczanie buzi będzie Twoją przyjemnością: czymś co robisz dla siebie bo chcesz i bo lubisz.
   Jeśli jeszcze nie masz w domu oleju kokosowego, to przygotuj się na kupno, szczególnie po kolejnym poście. Myślę, że jest to olej, który pokocha każdy, kiedy tylko dowie się o dosłownie OGROMNEJ ilości zalet płynących z jego stosowania. Radzę Ci wstrzymać się z wyprawą do drogerii do czasu publikacji, ale jeśli nie możesz wytrzymać, to z góry mówię: wybieraj nierafinowany. Oczywiście za jego jakość będziesz musiała trochę dopłacić, ale lepsze to niż wyrzucenie pieniędzy w błoto na tanią podróbkę. Od razu pocieszę Cię, że nawet mały słoiczek wystarczy na długo, bo produkt ten jest niesamowicie wydajny. A resztę na jego temat dowiesz się w kolejnym poście!

NIEDŁUGO: 

- 02: Kosmetyk pod lupą: olej kokosowy
- 03: Oczyszczanie dwufazowe etap I: olej -